14.07.2012
Całe jednak szczęście, że wyjazd kolejką zakupiliśmy w jedną stronę... na górę dotarła komercja w najgorszym wydaniu. Gofry, lody, hamburgery, oscypki, góralskie trzewiki, ciupagi, fujarki i cały pozostały szmelc. Smród starego oleju... bleeee. Generalnie nie miałam ochoty być tam długo mimo pięknych widoków, bo co jak co, tego odmówić temu miejscu nie można. Tak więc zrobiliśmy prędziutko w tył zwrot i zaczęliśmy schodzić. Nogi czuję do dzisiaj. Brakło rozgrzania przy wyjściu (no ale chciało się przewieźć dupsko to trzeba cierpieć). Gdyby nie to zejście to wycieczka polegająca na wjeździe i zjeździe kolejką trwałaby zapewne z 10 minut. Ale zejście było bardzo przyjemne, piękne widoki, dość silny wiatr, szybowce. Urokliwie bez dwóch zdań.
Nosidło się spisało na 102. DżonDżon po jakiś 15 minutach zasnął sobie spokojnie i spał przyklejony do ojcowskiej, bezpiecznej klaty, aż do końca wycieczki.
Tak więc następny wypad będzie z pewnością dalszy, dłuższy i ciekawszy!
ooo jak milo natrafic na Twoje blogowanie Gosiu:)
OdpowiedzUsuńzaczynam obserwacje waszych poczynan z Dzon Dzonem
pozdrawiam i zapraszam do mnie http://lookobjectively.blogspot.de/